Witam...
Dzisiaj wieczorem zaczął męczyć mnie smutek. A właściwie niepokój. Poczułam, że muszę coś zrobić, żeby więcej ludzi się uśmiechało. A szczególnie Kanoa. Bardzo ją lubię... I sprawia mi ból. To ciężko jest opisać, ale uczucie jest podobne do czegoś, co wgryza mi się w pulsujący narząd pod mostkiem...
Ale trochę ten smutek trochę dotyka mnie. Drugi dzień postu od słodyczy, czyli jechanie na paluszkach nie jest przyjemne.I w sumie też radosne jest. Takie dziwne... Jedno przeczy drugiemu. Ale trzeba podjąć trud, żeby to zrozumieć. Bo jak się zje jedną czekoladkę, to ma się ochotę na więcej, a jak się jeszcze dzisiaj nie jadło, to łatwiej się powstrzymać. Spróbujcie tak kiedyś.
Dzisiaj w moim kalendarzu zamieściłam list do Kanoii. Cały dla niej. Z wskazówką, która by się jej powinna przydać i myślę, że ma z tym największe problemy.
Ze specjalnymi pozdrowieniami dla Zacnej i Kanoii (Mirze i Zuzannie),
I masło maślane,
Iskra
P.S.Wiesz, Kanoa, jak to jest. I nie zmartw się, jak stanie się to, o czym mówię. Nawet się nie zdziw. Zostaw to uczucie mi, jeśli kiedyś tak się stanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz